Choćbyś morzem żeglował,
choćbyś lądem wędrował,
nie wiem jaką krainą
ciekawą –
ona wezwie cię dłońmi,
sen ją w nocy przypomni
i jak dziecko zawołasz:
Warszawo!
A niech zerknie, mój bracie,
księżyc na Mariensztacie
albo liść zawiruje
złotawy –
niech wiatr dmuchnie od rzeki,
a już jesteś na wieki
zakochany w urodzie
Warszawy.
Bo to ona, wciąż ona,
tarcza niezwyciężona,
promieniami okryta
i sławą.
Myśli nasze wciąż o niej.
Serca nasze wciąż do niej.
Wszystko dla niej.
Dla ciebie, Warszawo!
Konstanty Ildefons Gałczyński, «Warszawa»
|
Кочевал я по странам,
по морям, океанам,
всех земель мне милее
по праву –
та, что ночью приснится,
тихо тронет ресницы –
и, как в детстве, ты вскрикнешь:
Варшава!
Подмигнут нам, приятель,
звёзды на Марьенштате,
лист в аллеях закружится
ржавый,
с Вислы ласковый ветер
пролетит – и навеки
ты пленён красотою
Варшавы.
Вот наш город – взгляни ты:
щит в бою не пробитый,
озарённый лучами
и славой.
К ней летят наши мысли,
сердце тянется к Висле,
сердце рвётся к тебе –
Варшава!
Константы Ильдефонс Галчинский, «Варшава»
|